Recenzja książki Krzysztofa Jureckiego: „Kontynuatorzy tradycji Wielkiej Awangardy w fotografii polskiej w drugiej połowie lat 50. XX wieku. Pogranicza malarstwa, grafiki i filmu eksperymentalnego”, wyd. Muzeum w Gliwicach, 2020.

Obszerne naukowe opracowanie Krzysztofa Jureckiego jest znaczącym wkładem dla ugruntowania wiedzy o dokonaniach polskiej sztuki w połowie poprzedniego stulecia, w tych jej przejawach, które wiązały się z użyciem medium fotografii. Ten segment twórczości długo był przez historyków sztuki pomijany, albo traktowany powierzchownie, jakkolwiek ostatnie dekady zmieniły tę sytuację. Pojawiały się przekrojowe wystawy i opracowania poświęcone zarówno fotografom jak i twórcom multimedialnym, co zresztą wynikało ze stale rosnącego w sztuce światowej znaczenia tzw. nowych mediów, dla których fotografia była źródłową formułą. Sam Krzysztof Jurecki należy od lat 1980. do najbardziej aktywnych w Polsce badaczy i propagatorów takiej twórczości, wcześniej jako pracownik Muzeum Sztuki w Łodzi, a później jako niezależny kurator, autor opracowań i wykładowca akademicki. Omawiana tu książka w syntetyczny sposób zbiera główne kierunki jego badań i proponuje czytelnikowi pogłębione wartościowanie opisywanych zjawisk sztuki. Autor w zasadniczej części swojego opracowania zdecydował się oprzeć swoje rozważania na przeanalizowaniu twórczości tylko ośmiu polskich artystów. Są to ci, którzy jego zdaniem w największym stopniu nawiązywali do osiągnięć sztuki awangardowej sprzed II wojny światowej i proponowali nowatorskie rozwiązania uzasadniające uznanie ich dokonań za osobny etap historii sztuki pomiędzy okresem Wielkiej Awangardy a zjawiskami określanymi jako neoawangarda w kolejnych dekadach. Jeśli przywoływane są nazwiska i realizacje innych polskich artystów, to tylko dla porównań i przedstawienia kontekstu w jakim rozwijały się wówczas twórcze działania w Polsce. W szerokim zakresie Krzysztof Jurecki starał się też przedstawić światowy kontekst sztuki, wobec którego dokonał oceny wybranych rodzimych zjawisk. W przekonujący sposób uzasadnił wysoką rangę tej twórczości. Do zalet tej publikacji należą wielostronne odniesienia do międzynarodowej sceny sztuki, uściślanie wielu faktów oraz wskazanie na istniejące fundamentalne opracowania w omawianej problematyce. Jak słusznie zauważa autor, twórczość fotograficzna o charakterze awangardowym musi być rozpatrywana w kontekście całej sztuki awangardowej, jakkolwiek dla innego typu dzieł fotograficznych może wystarczyć kontekst historii fotografii.

Wybrani przez Krzysztofa Jureckiego artyści to: Zdzisław Beksiński, Jerzy Lewczyński, Bronisław Schlabs, Zbigniew Dłubak, Andrzej Pawłowski, Marek Piasecki oraz Walerian Borowczyk i Jan Lenica (dwaj twórcy fotograficzno-graficznych filmów animowanych). Mimo wspólnego awangardowego mianownika, twórczość tej ósemki okazuje się mocno zróżnicowana, zarówno formalnie jak też koncepcyjnie. Trzej pierwsi (Beksiński, Lewczyński, Schlabs) byli w latach 1957-1960 nieformalną grupą, inspirując się wzajemnie i planując wspólne wystawy. Ich „Pokaz zamknięty” z 1959 r., znany bardziej pod określeniem „antyfotografia”, Krzysztof Jurecki uważa za najciekawsze zjawisko w sztuce polskiej tego okresu, z powodu zakwestionowaniu takich tradycyjnych kategorii jak: autorstwo, oryginalność czy dzieło. Mimo bliskich kontaktów ich fotograficzne realizacje znacznie się od siebie różniły, a co istotne Beksiński i Schlabs równolegle tworzyli dzieła malarskie w typie informel. Beksiński w tym czasie był też autorem najważniejszych wypowiedzi teoretycznych w których wskazywał na wyczerpanie się możliwości awangardowego nowatorstwa, co niebawem skłoniło go do porzucenia fotografii na rzecz metaforycznego malarstwa. Także w sposób multimedialny (fotografia, malarstwo, formy przestrzenne, filmy) rozwijała się też twórczość Zbigniewa Dłubaka, Andrzeja Pawłowskiego i Marka Piaseckiego, a filmy Waleriana Borowczyka i Jana Lenicy były efektem łączenia różnych środków formalnych z dziedziny kina, fotografii i grafiki. Niemniej, tak oczywistemu w tej sytuacji plastycznemu traktowaniu fotografii, stale towarzyszyła w ich twórczości praktyka i refleksje nad dokumentalnym walorem fotografii. Umożliwiało to wyjście poza czysto formalne problemy sztuki i przełamywanie hermetycznego kręgu twórców i odbiorców sztuki awangardowej.

Chociaż Krzysztof Jurecki wskazuje na znaczenie drugiej połowy lat 50. XX wieku jako swoistego etapu w historii polskiej sztuki awangardowej, nie może przeoczyć faktu, że ci początkujący wówczas artyści (tylko Zbigniew Dłubak miał znaczące pokazy już w 1948 r.) byli w nie mniejszym stopniu znaczący dla sztuki późniejszych dekad, a ich twórczość rozwijała się w różny sposób (największe przeobrażenie przeszła twórczość Zdzisława Beksińskiego). Stwarza to problemy dla stosowania pojęcia awangardowości jako wyróżnika formalnego i jakościowego. Autor książki ma raczej wyrazisty, a nawet rygorystyczny, pogląd na ten temat, podkreślając niezbędność takich wyróżników jak: antagonistyczne relacje wobec tradycji, elitarność oraz ideowe umocowanie w radykalnym programie działania. Stąd też nawet w twórczości omawianych artystów wyróżnia fazy awangardowe, modernistyczne czy też zachowawcze. Pomija też takich, których inni znawcy tematu chętnie by uwzględnili w takim opracowaniu (dla mnie mocnymi kandydatami byliby np. Stefan Wojnecki i Zbigniew Staniewski). Jednak wyrazistość sądów Krzysztofa Jureckiego ma swoje zalety w dzisiejszej dobie rozmycia się kryteriów i zatarcia linii przewodnich nowoczesności. Rzetelne uzasadnienia własnych tez i obszerna faktografia dają rzeczową podstawę do ewentualnej dyskusji i wymagają też uzasadnionych kontrargumentów.

Trudności z definiowaniem podstawowych pojęć wiążacych się ze sztuką XX i XXI wieku – takich jak: awangarda, modernizm i postmodernizm – przedstawiają pierwsze rozdziały książki Krzysztofa Jureckiego, które są poświęcone teorii i krytyce artystycznej. Omawiane jest tam całe spektrum poglądów na te tematy, znanych z literatury światowej i polskiego piśmiennictwa. Wynika z nich, że o ile można wyodrębnić określone jakości i trendy w XX-wiecznej nowoczesności, to ich występowanie jest przemieszane zarówno w czasie jak i lokalnej przynależności. Stąd różne koncepcje początków i rozwoju modernizmu oraz jego następstwa: postmodernizmu, jak i aktualności pojęcia awangardy. Zwłaszcza po II wojnie światowej pojawiały się w sztuce równolegle różne postawy, które wskazywały na niejednorodność aktualnych formacji kultury. Obecnie wydaje się przeważać stanowisko uznające sprzeczności w pojmowaniu modernizmu za wynikające z jego natury, co też zapewnia mu żywotność. Definiowanie postmodernizmu jako antymodernizmu, charakterystyczne dla lat 80. XX wieku, nie jest już wiodącym wątkiem w tej dyskusji. Kwestia ta stwarza sporo problemów autorowi omawianego opracowania, z czym radzi on sobie dzięki jasnemu określeniu swojego stanowiska i racjonalnemu przedstawianiu argumentów. Najbardziej kłopotliwą postacią – a zarazem najbardziej atrakcyjną - jest dla niego Zdzisław Beksiński, którego awangardowy zapał szybko przeszedł w negację takiego stanowiska. Określając go ostatecznie jako „postmodernistycznego modernistę” Krzysztof Jurecki w gruncie rzeczy otwiera dyskusję nad splotem takich jakości, który pojawia się też w twórczości innych artystów.

Również inne kwestie, które podnoszone są w tej książce, można potraktować jako podstawę do dalszych rozważań. Na przykład jest to pytanie, w jakim stopniu narzucany przez totalitarny system PRL-u socrealizm zdeterminował specyfikę polskiej neoawangardy. Jak interpretować przenikanie twórczości o charakterze awangardowym do kultury popularnej, czy też współzależność tradycji awangardowej i piktorialnej w fotografii po II wojnie światowej. Jakie znaczenie w polskiej sztuce zyskały wiodące w latach 50. XX wieku programy „fotografii subiektywnej” (której Krzysztof Jurecki poświęcił jeden rozdział) i fotografii humanistycznej, kojarzonej wówczas przede wszystkim ze światową wystawą „The Family of Man”.

Pozostało 80% tekstu