Dla Rijeki, dawnego przemysłowego miasta portowego położonego na północnym wybrzeżu Chorwacji w rejonie zatoki Kvarner, rok 2020 był bardzo obiecujący. Jako miasto zubożałe, politycznie, strukturalnie i finansowo niestabilne, poddane drenażowi mózgów, a zarazem wciąż żyjące mitem alternatywnej kultury, która rozwijała się tu w przeszłości, Rijeka widziała w projekcie Europejskiej Stolicy Kultury 2020 szansę na odmianę swojego losu. Oczekiwania, plany, programy i budżety były ogromne. Jednak pandemia COVID-19 sprawiła, że wiele z tego przestało istnieć z dnia na dzień. I choć program Rijeka 2020 wciąż trwa, mamy obecnie do czynienia z zupełnie innymi warunkami produkcji – zwolnieniem 59 osób, przeprogramowaniem budżetów i wydarzeń, zmniejszeniem finansowania… Ale co tak naprawdę stało się z programem Rijeka 2020 podczas kryzysu pandemicznego? Czy to faktycznie wirus był głównym sprawcą zwolnień, odwoływania programów i braku funduszy?

Aby uzyskać lepszy wgląd w historię zarządzania największym projektem kulturalnym w Chorwacji, rozmawiałam z Lelą Vujanić, (już wkrótce byłą) główną kierowniczką projektu „Kitchen of Diversity” [Kuchnia różnorodności] oraz Ivaną Meštrov, byłą kuratorką programów wystawienniczych realizowanych w ramach Rijeki 2020 z ramienia Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej.


M. Tkalčić: Dla tych, którzy nie znają programu Rijeka 2020 – Europejska Stolica Kultury – jego wymiarów, procesu doboru i organizacji wydarzeń, a także ich znaczenia dla społeczności lokalnej – czy możecie powiedzieć więcej o waszych refleksjach na temat tego programu jako całości? Jak miała się rozwijać Rijeka 2020 w porównaniu z tym, czym się okazała w następstwie (post)pandemicznego kryzysu?

Ivana Meštrov: Moim zdaniem Rijeka 2020 początkowo została pomyślana jako program ukierunkowany na wzmacnianie pozycji społecznej i budowanie wspólnoty. Niektóre z flagowych projektów w ramach programu to: „Lungomare” – seria stałych, partycypacyjnych interwencji artystycznych organizowanych w regionie Kvarner, „27 Neibourghoods” [27 Dzielnic] – wspólnotowy projekt artystyczny, wspierający uczestnictwo mieszkańców i procesy decyzyjne oraz „Kitchen” – hybrydowy program łączący koncerty, społecznie zaangażowane performanse i działania, wszystkie związane z migracją. Można powiedzieć, że kultura nie była prezentowana jako elitarna, ani traktowana jako coś oczywistego. Zamiast tego projekt uwzględniał lokalne i globalne niepokoje, a narzędzia produkcji kulturalnej miały działać, na pewnym poziomie, jako klej społeczny.

Rijeka 2020 – Europejska Stolica Kultury ulokowała się na skrzyżowaniu pewnych rozpowszechnionych post-Jugosłowiańskich mitów i wyobrażeń o Rijece jako mieście podziemnej, alternatywnej muzyki i spektakli, o tutejszych ponurych społecznych realiach i utajonym społecznym niezadowoleniu. Niestety, skutki (post)pandemii uświadomiły nam kruchość strukturalnych fundamentów tego największego w ostatnim trzydziestoleciu projektu kulturalnego w Chorwacji. Z jednej strony pandemia, która wywróciła świat do góry nogami, z drugiej fatalne zarządzanie kryzysowe w mieście i regionie Kvarner, brak finansowego lub jakiegokolwiek innego długoterminowego wsparcia ze strony chorwackiego Ministerstwa Kultury, oraz brak autonomii ekonomicznej i programowej zespołu ESK wobec rozstrzygającego politycznego procesu decyzyjnego. Można zrozumieć, że wszystkie zaangażowane strony były zaskoczone i zaszokowane wybuchem pandemii, niepojęte jest jednak to, że w odpowiedzi cały program Rijeki 2020 został w pewnym sensie porzucony, wymazany, skazany na zapomnienie.

Lela Vujanić: Program Rijeka 2020 – Europejska Stolica Kultury miał być próbą stworzenia zupełnie nowej wizji Rijeki, niegdyś miasta przemysłowego, o bogatej i często dramatycznej historii związanej z pracą i migracją, znajdującego się na symbolicznym skrzyżowaniu ideologii, które zdominowały ostatni wiek i przełożyły się na wyraźne podziały przestrzenne. W ciągu ostatnich trzydziestu lat niepodległości Chorwacji Rijeka cierpiała z powodu deindustrializacji, drenażu mózgów i ogólnego wyludnienia, a jej port (niegdyś największy port byłej Jugosławii) działał wykorzystując mniej niż 10% swoich możliwości. Niemniej jednak miastu udało się zdobyć tytuł Europejskiej Stolicy Kultury dzięki wizji programowej, która miała w tę starą, sfatygowaną Austro-Węgiersko-Jogosłowiańską damę tchnąć nowe życie.

Otwarcie Eurpejskiej Stolicy Kultury w Rijece, 2020. Zdjęcie: Petar Kurschner, (c) Rijeka 2020.

Otwarcie Europejskiej Stolicy Kultury w Rijece, 2020. Zdjęcie: (c) Rijeka 2020.

Oficjalne cele obejmowały między innymi stworzenie nowej infrastruktury kulturalnej, wspieranie miejscowego sektora kultury, umiędzynarodowienie ofert kulturalnych i sprowadzenie do miasta nowych, bardzo potrzebnych ludzi. W ramach tego programu Rijeka 2020 miała prezentować lub (współ)tworzyć sztukę współczesną poświęconą ważnym zagadnieniom społecznym i związaną z głównymi tematami Europejskiej Stolicy Kultury – wodą, pracą i migracją – a także inspirować lokalne, społeczne inicjatywy i w rezultacie – wprowadzić nowych aktorów zmiany społecznej i nowe podmioty produkcji kulturalnej.

Rijeka 2020 odniosła w obu tych dziedzinach prawdziwy sukces, ponieważ zaczęła pracować nad wydarzeniami na długo przed swoim tytułowym rokiem. Udało się też zorganizować efektowne otwarcie (1 lutego 2020 roku), które spotkało się z ogólnym uznaniem krytyków, wywołało zainteresowanie i wzbudziło szacunek dla miasta w okolicznych regionach, przede wszystkim dlatego, że było zakorzenione w jego robotniczej historii i tradycji sztuki awangardowej.

A potem, wraz z wybuchem kryzysu związanego z COVID-19, wszystko nagle uległo zawieszeniu: budżet, program i komunikacja. Miało się wrażenie, że ogląda się „Climax” Gaspara Noégo – coś, co było dobre, wywrócono do góry nogami.

Jak rozpoczęła się Wasza współpraca z Rijeką 2020? Jakie miałyście (lub macie) stanowiska w zespole? Czy kryzys związany z COVID-19 wpłynął na warunki Waszego zatrudnienia?

I. Meštrov: Dołączyłam do projektu w lutym 2019 roku. Przeszłam z sukcesem proces rekrutacji ogłoszonej pod koniec 2018 roku i zostałam zatrudniona w Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej na stanowisku „kuratora programów wystawienniczych w programie Rijeka 2020”. Dość rozwlekła nazwa funkcji, która sprowadza się do pracy nad kilkoma projektami wystawienniczymi (kuratorowanie wystawy urodzonego w Rijece Davida Maljkovicia With the Collection [Z kolekcją], praca nad wystawą 90s.: Scars [Lata 90-te: Blizny] i związanym z nią programem publicznym, dotyczącym różnych aspektów sztuki i społeczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej lat dziewięćdziesiątych), a także nad wieloma publicznymi projektami artystycznymi, takimi jak „Monument to Revolution” [Pomnik Rewolucji] Sanji Iveković, który został odwołany.

Kryzys związany z epidemią COVID-19 miał wpływ na moje zatrudnienie. Zostaliśmy zwolnieni w środku pandemii, a co gorsza większość projektów, nad którymi pracowałam, anulowano lub przełożono. Ich przyszłość jest niepewna, co ma wpływ na cały długi łańcuch współpracowników.

Otwarcie wystawy Davida Maljkovicia With the Collection w Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej w Rijece, 2020. Zdjęcie: Damir Žižić, dzięki uprzejmości Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej.

L. Vujanić: Mieszkałam w Zagrzebiu i chciałam zmienić pracę, a właściwie – generalnie zmienić swoje życie. Zobaczyłam ogłoszenie o pracy w ramach Rijeka 2020, złożyłam dokumenty i się dostałam. Przyciągnęła mnie przede wszystkim wizja i program przedstawiony w ofercie miasta, ale także (były) zespół kreatywny odpowiedzialny za projekt. Zainteresowało mnie również samo miasto, które poznawałam w pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych, przede wszystkim od strony sceny muzycznej i festiwali. Zostałam zatrudniona jako główna kierowniczka programu „Kitchen of Diversity” i spędziłam prawie trzy lata, tworząc pod jego parasolem różne podprogramy oraz współpracując z różnymi społecznościami funkcjonującymi w mieście, a także z organizacjami kulturalnymi z Chorwacji (w tym Rijeki) i zagranicy. W opisie „Kitchen of Diversity” mowa jest o tym, że jest to jeden z siedmiu sztandarowych programów Rijeki 2020. Dotyczy dwóch głównych tematów, migracji i mniejszości w kontekście lokalnym i europejskim, i obejmuje różne obszary kultury (sztuki wizualne, literatura, sztuki sceniczne, muzyka, gastronomia, polityka kulturalna). „Kitchen” była obecna w życiu miasta od 2017 roku, właśnie dlatego, że nazywa się Kuchnia, co oznacza, że z wyprzedzeniem ​​zajmowaliśmy się tworzeniem wszystkich programów, które miały odbyć się w 2020 roku. Teraz, po „szczycie”, cieszę się z tej decyzji.

Kryzys COVID-19 nie wpłynął na warunki mojej pracy, co znaczy tyle, że znalazłam się wśród „szczęśliwców”, których nie zwolniono. Ale i tak jestem w trakcie rozwiązywania swojej umowy.

Czy możecie nam powiedzieć, jak – w kontekście planetarnej katastrofy, gdy wspólnie doświadczamy niepewności osobistych i egzystencjalnych, a także niepowodzeń systemowych i politycznych – postrzegacie sytuację, w której 59 pracowników Europejskiej Stolicy Kultury zostało zwolnionych niemal z dnia na dzień? Czy ten ruch władz miasta i przedstawicieli Rijeka 2020 jest według Was jakoś uzasadniony, czy też raczej unaocznia błędne zasady rządzące tym ogromnym projektem kulturalnym, które, choć obecne od samego początku, ujawniły się dopiero w czasach kryzysu? Gdzie dokładnie widzicie najsłabsze punkty w zarządzaniu tym projektem?

I. Meštrov: Zdecydowanie nie zgadzam się z pierwszą oficjalną reakcją ESK na wybuch koronawirusa – zwolnieniem większości pracowników niemal z dnia na dzień, bez wcześniejszej debaty publicznej czy z zespołem. Wyobrażam sobie, że wraz z pandemią pojawia się ogromny niepokój, ale ta konkretna reakcja była tak wewnętrznie sprzeczna. To, co w tej decyzji uważam za najbardziej cyniczne, to to, że jednym z trzech programowych filarów projektu jest PRACA i jej ciągły potencjał transformacyjny. A co tu mamy? Wezwanie do odpoczynku? A może raczej poważną rozbieżność między liniami programu a rzeczywistością realizacji projektu na poziomie praktycznym i strukturalnym? Deklarowano pewne idee, ale nie zastosowano ich w praktyce. Powiedziałabym, że wszystkim nam należy się wielka zbiorowa terapia.

Ponadto uważam, że największą wadą projektu był brak komunikacji. W pewnym sensie projekt ucierpiał w wyniku niewidocznej ideologicznej bitwy między chorwackim rządem a miastem Rijeka (dla przypomnienia Rijeka była od ponad trzydziestu lat bastionem lewicy i często znajdowała się w opozycji do panujących centroprawicowych rządów).

Zarządzanie kryzysem ujawniło również silną hierarchię w strukturze projektu (kiepska, niezadowalająca komunikacja między partnerami, ograniczona autonomia i uprawnienia decyzyjne w ramach projektu w porównaniu z władzami lokalnymi).

Opera Industriale, otwarcie Europejskiej Stolicy Kultury w Rijece, 2020. Zdjęcie: Borko Vukosav, (c) Rijeka 2020.

Opera Industriale, otwarcie Eurpejskiej Stolicy Kultury w Rijece, 2020. Zdjęcie: (c) Rijeka 2020.

L. Vujanić: Zwolnienie 59 pracowników ESK na początku pandemii COVID-19 było ogromnym szokiem dla wszystkich – dla tych, których zwolniono, dla tych, którzy zostali, a także dla całego sektora kultury. Nie mogę (z całą pewnością) powiedzieć, przed jakiego rodzaju wyborem stanęli ci, którzy kierowali projektem. Jestem pewna, że także dla nich były to decyzje trudne i traumatyczne. Nie zapominam o tym. Uważam jednak, że te zwolnienia były niesprawiedliwe, zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę energię, emocje i liczbę godzin pracy, które zainwestowali pracownicy (szczególnie ci z działu programowego, którzy pracowali nie tyle dla pensji, ile dlatego, że uwierzyli w ideały stojące za projektem). Jestem przekonana, że takie działanie trwale podkopało zaufanie publiczne i wizerunek projektu. Wszyscy, zwłaszcza poza Rijeką, zinterpretowali ten ruch jako epitafium całego projektu. Wydaje się, że obecnie, w rezultacie, jedyną szansą na to, żeby w przyszłości możliwy stał się inny scenariusz, jest zmiana naszego własnego rozumienia pracy w kulturze – uświadomienie sobie, że wartości programowe takie jak solidarność czy inkluzywność muszą zostać wpisane w naszą strukturę organizacyjną i w proces pracy/produkcji zamiast służyć wyłącznie jako modne hasła.

Jak społeczność lokalna postrzegała program ESK 2020 rozwijający się w Rijece? Jak opinia publiczna reagowała na politykę kulturalną ESK 2020 po wybuchu pandemii COVID-19? Często krytykowano na przykład strategię komunikacyjną Rijeki 2020 ze względu na ogromną lukę między produkcją kulturalną a komunikowaniem wydarzeń społeczności. W jakiś sposób powstało wyobrażenie Rijeki 2020 i jej całego programu jako zamkniętej, elitarnej bańki, wyobcowanej z lokalnej społeczności miasta i nieświadomej jej potrzeb.

I. Meštrov: Miasto, które płynie, jak się powszechnie mówi o Rijece ze względu na jej położenie geograficzne, straciło w ciągu ostatniej dekady w wyniku problemów gospodarczych 8,8 procent populacji czynnej zawodowo. Z pewnością niełatwo jest zmotywować opinię publiczną i publiczność do zainteresowania się inicjatywami kulturalnymi w bardzo zmęczonym i zubożałym mieście. Jeśli miałabym odnieść się do strategii komunikacyjnych i działań mediacyjnych Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej, to muszę zauważyć, że w 2017 roku przeprowadziliśmy się do nowego budynku, ogłaszając w ten sposób program Stolicy Kultury. Byliśmy pierwszymi rezydentami postindustrialnego kompleksu Benčić, który miał zostać przekształcony w dzielnicę kultury i sztuki, obejmującą bibliotekę publiczną w Rijece, wyjątkowy projekt Children’s House [Domu Dzieci], Muzeum Miasta i Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej.

budowa Biblioteki Miejskiej w Rijece, 2020. Zdjęcie: (c) Rijeka 2020.

budowa Biblioteki Miejskiej w Rijece, 2020. Zdjecie: (c) Rijeka 2020.

budowa centrum kultury dla dzieci Children's House, Rijeka 2020. Zdjęcie: (c) Rijeka 2020.

Projekty muzeum, takie jak „Dopolavoro” lub „Risk Change”, czasem adresowane do konkretnej publiczności lub podejmujące takie tematy jak migracja, próbowały umocnić pozycję muzeum jako istotnego dla miasta organu kulturalnego i społecznego, otwierającego dialog z obywatelami na temat aktualnych lokalnych problemów i oferującym im program zajęć rozrywkowych podnoszący świadomość społeczną. Jeśli chodzi o ogólny projekt ESK, na początku wzbudzał on bardzo wiele entuzjazmu, nawet jeśli miejscowa społeczność czasami naiwnie, w pewnym sensie, oczekiwała, że ​​projekt kulturalny magicznie rozwiąże problemy społeczne i wprowadzi bardziej widoczne zmiany.

Potem nadeszła pandemia i na jaw wyszły wcześniejsze manipulacje finansowe i problemy. Później z tego powodu zaczęły narastać różne podejrzenia i ludzie stracili zainteresowanie Rijeką 2020. Teraz kiedy przechodzisz przez miasto, jedyną pozostałością po entuzjastycznym otwarciu ESK i innych działaniach programu są symboliczne czerwone flagi, które wciąż powiewają nad miastem.

L. Vujanić: Pracowałam w sektorze programowym, odpowiedzialnym za stworzenie planu i przygotowanie wydarzeń ESK. Dział komunikacji i marketingu oraz dział prawno-finansowy były oddzielne, ale miały służyć realizowaniu potrzeb wydarzeń. W praktyce często wydawało się, że te sektory nie mają wspólnych celów. Uważam, że głównym problemem był nasz status prawny – spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, który naśladował struktury korporacyjne. Skutkowało to postrzeganiem marketingu jako procesu budowania korporacyjnej marki i sprzedaży biletów. Innym problemem było to, że nasza praca w dziale programowym została przyduszona przez biurokrację i administrację. Obydwa trendy (dotyczące marketingu i administracji) pojawiły się jednak w sektorze kultury na długo przed tym, jak Rijeka zdobyła swój tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. W rezultacie piękne miejsca pracy w sektorze kultury zamieniają się coraz częściej w – używając określenia Davida Graebera – prace bez sensu [bullshit jobs], oderwane od rzeczywistych potrzeb i aspiracji większości obywateli.

Wydaje mi się, że mamy tutaj do czynienia z globalną polityką systemu kapitalistycznego w odniesieniu do produkcji kulturalnej. Boleśnie uświadomiliśmy sobie prekaryjność sytuacji robotników kultury, przy czym jednocześnie przedstawiciele kultury i polityki nie chcieli rezygnować z realizacji programu Rijeka 2020. Czy możecie nam przedstawić swoją opinię na temat obecnej sytuacji związanej z programem ESK 2020, a także jego wpływu na miasto znajdujące się na skraju bankructwa?

I. Meštrov: W tych najbardziej niepewnych czasach prekaryjność robotnika (kulturowego) ujawnia się z całą ostrością. Podobnie jak okrucieństwo neoliberalnego systemu. Na poziomie krajowym osoby pracujące w kulturze nie mają przed sobą dobrych perspektyw. Brakuje także solidarności. Praca w kulturze nie ma silnego wsparcia w chorwackich mediach głównego nurtu, uważana jest za pasożytniczą, co, moim zdaniem, przynosi opłakane skutki.

W pewnym sensie dzięki Europejskiej Stolicy Kultury mieliśmy w końcu lepsze warunki pracy, a także zaplecze finansowe i produkcyjne. Potem pojawił się wirus stanowiący prawdziwy problem sanitarny i zdrowotny i nie tylko posłużył za argument do cięcia tak bardzo potrzebnego w wiecznie niestabilnym otoczeniu wsparcia finansowego dla kultury, ale także zaprzeczył samej naturze współczesnej produkcji kulturalnej, która stawia na kontakty społeczne, interakcję, uczestnictwo i fizyczną obecność.

L. Vujanić: Masz rację. Kryzys po prostu doprowadził do skrajnej postaci niepewność i prekaryjność, które już wcześniej istniały w sektorze kultury. Wszyscy (zarówno w instytucjach, jak i organizacjach pozarządowych) kontynuujemy zwykłą działalność, uczestnicząc w produkcji lub nawet nadprodukcji wydarzeń, nie bacząc na kurczące się budżety programów i zasoby osobiste. Z drugiej strony na szczeblu krajowym i globalnym pojawiają się różnego rodzaju inicjatywy nawołujące do konstruowania nowego systemu kulturowego (zamiast tworzenia większej liczby programów i wydarzeń), solidniejszego, a może lepiej byłoby powiedzieć: bardziej odpornego, takiego, który akcentowałby wzajemne połączenia wszystkich elementów systemu (zamiast ich konkurencyjności) i na pierwszy plan wysuwał różnorodność wytwórców kultury i jej pracowników.

Czy na podstawie dotychczasowych doświadczeń możemy przynajmniej spróbować przewidzieć lub wyobrazić sobie, jakie będą ogólnie rezultaty projektu ESK 2020 dla Rijeki i Chorwacji? Czy tego rodzaju megawydarzenia kulturalne dysponują jakimiś mechanizmami i jakąś mocą, aby pozytywnie wpływać na społeczeństwo, przynosić pomyślną zmianę, czy też możemy być tylko świadkami politycznych gierek?

I. Meštrov: Jasne, polityczne gierki były oczywiste, zwłaszcza w obliczu tego, jak radzono sobie z kryzysem. Dla mnie i dla wielu z nas, kiedy znaczna część pracowników uczestniczących w opracowywaniu programu została tak nonszalancko zwolniona, generalnie utracił on wiarygodność. Tak więc, nawet jeśli niektóre jego elementy zostaną ostatecznie zrealizowane, projekt stracił swoją autentyczną bazę i kontekst.

Dlatego też uważam, że tak poprzednie, jak i nadchodzące produkcje ESK nie zyskają natychmiastowego uznania, publicznej akceptacji ani nie będą miały „mocy transformacyjnej”, można natomiast powiedzieć, że jest to inwestycja w przyszłość (mam nadzieję, że nie brzmi to tak cynicznie lub rozpaczliwie, jak w mojej głowie). W pewnym sensie to co zostało z programu jest realizowane i prezentowane przynajmniej tak zwanej „odroczonej publiczności” składającej się z obywateli/praktyków, co jest poniekąd przypadkową strategią konceptualną. Uważam, że to może być interesujące. Czas pokaże.

L. Vujanić: Jestem pewna, że ESK w Rijece przyniesie wiele pozytywnych rezultatów – w kategoriach nowej infrastruktury kulturalnej, instalacji artystycznych (program „Lungomare Art”), ustanowionych lokalnych inicjatyw społecznych, z których wiele odbywa się na wiejskich, oddalonych obszarach (jak wydarzenie „27 Neighborhoods”) itp. Z drugiej strony uważam, że projekt ESK ma wiele wewnętrznych wad – w dużej mierze opiera się na finansowaniu lokalnym i krajowym w już zubożałych krajach o niestabilnych/niewystarczających mechanizmach finansowania kultury, promuje inkluzywność i równość, oczekując jednocześnie, że sektor kultury w jakiś sposób sam wdroży te wartości w praktyce, gdy tymczasem polityka gospodarcza pozostaje niezmieniona itp.

Podsumowując, powiedziałbym, że nie potrzebujemy kolejnych megawydarzeń ani tego, żeby sprawy dalej biegły swoim zwykłym torem. Potrzebujemy zupełnie innych relacji społecznych lub, jak to ujął filozof Paul B. Preciado, innych relacji ze wszystkim, co nas otacza: „Aby pozostać przy życiu, aby utrzymać życie planety, w obliczu wirusa, ale także w obliczu skutków stuleci ekologicznej i kulturowej destrukcji, musimy wdrożyć nowe strukturalne formy globalnej współpracy. Wirus mutuje i, jeśli chcemy stawić opór podporządkowaniu, my także musimy mutować”.


Tłumaczenie z języka angielskiego: Anna Dzierzgowska

BIO

Marina Tkalčić pracuje jako kierowniczka i kuratorka projektu unijnego „Risk Change” w Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej w Rijece. Uzyskała tytuł magistra muzeologii i zarządzania dziedzictwem oraz antropologii kulturowej na Uniwersytecie Zagrzebskim. Jest autorką kilku artykułów opublikowanych w recenzowanych czasopismach i dziesiątek pogłębionych wywiadów z artystami, działaczami i ekspertami z dziedziny sztuki, aktywizmu i ekologii z regionu Europy Południowo-Wschodniej. Jej główne zainteresowania badawcze i kuratorskie obejmują społecznie zaangażowaną i aktywistyczną sztukę, etykę i politykę troski w ramach działań kuratorskich, ekoaktywizm i pedagogikę krytyczną oraz teorie rytuałów i mitów.

Lela Vujanić urodziła się w najgorszej i najpiękniejszej okolicy jaka istnieje, w fabrycznej dzielnicy Sisaku, gdzie artyści formowali i wykonywali rzeźby z żelaza i gdzie dominuje industrialna estetyka i motywy. Ukończyła filozofię i literaturę porównawczą w Zagrzebiu. Wylądowała w Nowym Jorku w 2011 roku, gdy zaczynał się ruch Occupy i wykorzystała swoje prestiżowe stypendium Fulbrighta w mało prestiżowy sposób, odwiedzając miejsca okupowane i badając radykalne amerykańskie polityki. Niestrudzona robotnica, organizowała festiwale, konferencje na temat samoorganizacji, produkowała dziwaczne programy telewizyjne, była redaktorką niszowych czasopism, takich jak 04 – Magazine for hacking reality. Jest dumną członkinią antyfaszystowskiej sieci kobiet w Zagrzebiu. Słowo drukowane stanowi jej pasję, a natchnieniem są dla niej ruchy społeczne. Nie potrafi zdecydować, czy opowiada się za całkowitym zniesieniem pracy, czy też za tym, żeby praca była dostępna dla każdego.

Ivana Meštrov jest historyczką sztuki i kuratorką. Praktykę kuratorską łączy z badaniami naukowymi i nieetatowymi stanowiskami na uczelniach (Wydział Historii Sztuki Uniwersytetu w Splicie; Akademia Sztuk Stosowanych w Rijece). Dyplom uzyskała na Pantheon-Sorbonne University Paris 1, a także uczestniczyła w sesji 12. kuratorskiego programu szkoleniowego Ecole du Magasin w Grenoble. Współzałożycielka organizacji pozarządowej Loose Associations Contemporary Art Practices z siedzibą w Zagrzebiu oraz niezależnego programu edukacyjnego „Kustoska platforma” (platforma kuratorska) prowadzonego od 2008 roku. W ramach swojej praktyki kuratorskiej kwestionuje nawykowe wzorce organizacji wystaw i bada możliwości przełożenia tych procesów na inne konstelacje/relacje dzięki różnorodnym rozwiązaniom przestrzennym, mediom, eksperymentom dotyczącym czasu trwania i percepcji, eksperymentuje także z różnymi modelami pracy zbiorowej. Często pisze i prowadzi badania na temat sztuki publicznej, a także społecznych i politycznych potencjałów kolektywizmu w sztuce.

Pozostało 80% tekstu