Motto: „Zamek Ujazdowski najbardziej magiczny jest przez to, że go właściwie nie ma” 1


Zamek Ujazdowski widziany z lotu ptaka, 1944. Autor nieznany. Źródło: (c) Archiwum Deutsches Dokumentationszentrum für Kunstgeschichte - Bildarchiv Foto Marburg, Nr. fm931407



Zamek w języku polskim jest synonimem trwałości i solidności. Mówimy: zamek warowny, obronny, otoczony fosą czy wałem, broniącymi do niego dostępu. Ale można też „budować zamki na lodzie”, nie liczyć się z realnością, „snuć marzenia, projekty nie mające realnych szans na urzeczywistnienie się; opierać się na niepewnych podstawach”2. Zamek Ujazdowski, w którym od lat 80. XX w. mieści się Centrum Sztuki Współczesnej, we własnej bryle i historii skleja oba te znaczenia. Jego współczesna „silna” architektoniczna forma, rozpada się na wielowątkowe, pokawałkowane narracje, gdy tylko padnie pytanie o historię i dawnych lokatorów. Do dawnej królewskiej i magnackiej siedziby w wieku XIX chyłkiem podkradają się wyparte z niej cierpienie i śmierć wojskowych lazaretów i Szpitala Ujazdowskiego. Powojenna resztka, obrócona we własną ruinę, produkuje już tylko fantazmaty o zatrzymujących czas muzeach: Warszawy, Wisły, ruchów rewolucyjnych czy sztuki zdobniczej. Metaforę trwałości i autorytet wiedzy/władzy, zdestabilizowało ostatecznie nastawione na proces Centrum Sztuki Współczesnej, zatrzymujące dawną nazwę: Zamek Ujazdowski. „Nowy staroć”, szczelnie odgrodzony od miasta pasem zieleni, a w zimie ciemnością, kryje w sobie ślady pamięciowe przeszłości, które obojętnie omijamy. Wzniesiony na gruzach Warszawy taras widokowy bezskutecznie wychyla się ku przyszłości.

Ten pobieżny zarys historii zamku pozwala traktować go jako palimpsest, „w którym treść miejsca staje się narzędziem w służbie ideologii i jest wykorzystywana i transformowana w zależności od celów, jakim ma służyć”3. Kolejni dysponenci sfery symbolicznej poddawali dawną siedzibę książąt mazowieckich następującym po sobie redakcjom: planu, form architektonicznych i przeznaczenia, by u schyłku XVIII wieku zamek znalazł na długo koszarowo-lazaretowe przeznaczenie.

Postęp medycyny wojskowej w ostatniej ćwierci XVIII w. przerywa ciąg symboliczno-przestrzennych korekt; funkcje reprezentacyjne poddane zostają surowym regułom użyteczności. Regularne założenie zamku, typowe dla budowli o charakterze obronnym, zmiękczone barokowymi hełmami na wielobocznych wieżach, z doklejonym przez ostatniego króla kopulastym hełmem nad ryzalitem środkowym, nie do końca wpisuje się w pożądany idiom żołnierskiej ascezy, w związku z ledwie co uchwalonym przez Sejm Czteroletni wystawieniem stutysięcznej armii4.

Wiek XIX to stulecie powolnego znikania. Elementy dekoracyjne zdobiące fasady bezpardonowo obciosuje się i przykrawa; czterokolumnowe portyki stają na baczność i musztrują wszystkie kondygnacje5. Klasycyzm myli oczy. Monumentalizm raczej nijak ma się do szpitala. Chcąc nie chcąc, zamek jako dominanta architektoniczna wpisuje się w krajobraz koszar. Kiedy w ciągu XIX wieku stopniowo chudł – pawilony szpitalne rosły i namnażały się. Ich ekspansję powstrzymała dopiero ulica Piękna6. Osłabiona mocna forma architektoniczna nie mogła już nikogo bronić. Delikatne pas gawota rozrywały teraz jęki rannych.

Historię zamku do 1945 roku można porównać do gry w gorący kartofel. Do ostatniego dnia wojny przechodził z rąk do rąk: polskiej, rosyjskiej, pruskiej, polskiej, niemieckiej, i ostatecznie polsko-sowieckiej armii7. Powojennej „akulturacji”, jak wiemy, zamek się nie poddał i w czasach pokoju zginął z ręki wroga.

Fotografia wypalonego Zamku Ujazdowskiego tuż po wojnie. Autor nieznany. Źródło: zbiory Muzeum Zamku i Szpitala Wojskowego na Ujazdowie.

Zdjęcie lotnicze ruin Zamku Ujazdowskiego, 1945. Źródło: Urząd Miasta St. Warszawy, http://www.mapa.um.warszawa.pl/mapaApp1/mapa?service=mapa_historyczna

Zdjęcie lotnicze ruin Zamku Ujazdowskiego, 1945. Zbliżenie. Źródło: Urząd Miasta St. Warszawy, http://www.mapa.um.warszawa.pl/mapaApp1/mapa?service=mapa_historyczna



Współczesna historia Zamku Ujazdowskiego wpisuje się w, używając terminu zaproponowanego jeszcze w 2004 roku przez Martę Leśniakowską, „strategię niepamięci”8, regulującą/wymazującą obiekty i wydarzenia niewygodne dla następujących po sobie, sprzecznych kulturowo czy wrogich ideologicznie, systemów władzy.

Zatrzymuję się przy pojęciu „niepamięć”, albowiem na gruncie historii sztuki, w kontekście krytycznej lektury historii miejsca (Warszawa), jako kategoria opisowa pojawia się ono, jak mi się wydaje, po raz pierwszy9. „Niepamięć” na gruncie badań społecznych definiuje się jako: „społecznie znaczące luki w kolektywnej pamięci. Jeśli więc jako pamięć określamy kumulację i rejestrację informacji, to niepamięcią jest wszystko, co znajduje się poza tym obszarem – zarówno treści nieprzyswojone, jak i te, które uległy eliminacji czy zapomnieniu”10.

„Niepamięć” to rodzaj nieświadomej autocenzury, czy jak chce Piotr Tadeusz Kwiatkowski, stworzenie wokół przeszłego wydarzenia danej społeczności „białej plamy”, którą wspiera niezauważanie/wyparcie/milczenie wobec tych jego aspektów, które nie są zakorzenione w teraźniejszości, a więc nie dają się w codziennej praktyce społeczności „zużytkować”11. Ich utrata jednak nie jest nigdy ostateczna. Jak pisze cytowany autor, wydarzenia te „są jawne, tzn. społecznie ustalone i dostępne lub utracone w sposób odwracalny, czyli relatywnie łatwy do odzyskania”12.

Marta Leśniakowska traktuje „niepamięć” jako potencjalność, opróżnione miejsce, gotowe na przyjęcie „nowej pamięci”13. „Nową pamięcią” w powojennej Warszawie był – jej zdaniem – poststanisławowski klasycyzm, forsowany przez konserwatorów, narzucających stolicy pożądaną ideologicznie estetykę, sankcjonującą homogeniczny charakter socrealistycznego miasta14. Konsekwencją „niepamięci” stała się instrumentalizacja odbudowy Warszawy jako narzędzia propagandy, makietowanie miasta, wypełnianie pustych miejsc po dawnych budynkach ich symulakrami, czego skrajnym przejawem są dzisiejsze atrakcje turystyczne – miejskie architektoniczne rezerwaty, takie jak Stare Miasto czy Trakt Królewski15. Konsekwencją powojennej polityki „nowej pamięci” miał być konserwatywny, spreparowany krajobraz Warszawy16.

Z tak przyjętej perspektywy, Zamek Ujazdowski17 wpisuje się w ten ideologiczny projekt z nadwyżką. Piotr Majewski, autor najbardziej wyczerpującej monografii o powojennej konserwacji zabytków i jej uwikłaniu w politykę, rozbiórkę Zamku Ujazdowskiego w 1954 roku postrzega jako jedną z podjętych już po wojnie „praktyk dewastacyjnych” wobec obiektów zabytkowych18. Jego zdaniem, „projektowane zamknięcie Osi Stanisławowskiej monumentalnym gmachem teatru Wojska Polskiego przyniosło […] Warszawie bodaj największą stratę od chwili zakończenia działań wojennych”19. Odbudowę zamku, którą rozpoczęto jeszcze przed 1947 rokiem, ostatecznie przerwano w kwietniu 1949 roku.20. Opublikowany w numerze „Stolicy” z tego samego kwietnia artykuł Witolda Kieszkowskiego, historyka sztuki i konserwatora zabytków, a także autora nieukończonej monografii Zamku Ujazdowskiego21, dowartościowujący ocalałe relikty architektury siedemnastowiecznej, wydaje się ostatnim apelem skierowanym do władz przez zwolenników rekonstrukcji. Zastępca naczelnego dyrektora muzeów i ochrony zabytków w latach 1946–1949 zniszczenia wojenne nazywa „szczęśliwym zbiegiem okoliczności”22, dzięki któremu zniknęły na zawsze „szpecące zamek późniejsze [niż barok] przeróbki”. W retorycznej argumentacji przywołane są i związki zamku z „dziejami Warszawy” i „tradycja Piastów [sic!] Mazowieckich”. Z przytoczonej przez Piotra Majewskiego korespondencji między konserwatorami skupionymi w Biurze Odbudowy Stolicy jednoznacznie wynika, że odbudowę zamku powstrzymywał brak decyzji instancji partyjnych. Powodem impasu było niejasne przeznaczenie odbudowanej budowli23. Jak zauważa badacz: „Korespondencja świadczy jednak o tym, iż nie wszystkie rozwiązania zostały doprecyzowane także po stronie władz konserwatorskich”24, co można rozumieć jako powolną pracę „niepamięci”.

Dziś już nikt nie pamięta ani konkursów na Pomnik Powstańców Warszawy, które zostały wyhamowane ostatecznie przez zmiany polityczne po 1948 roku, ani idei Kopca Wolności, którego usypanie „z gruzów bohaterskiej Warszawy”25 planowano pierwotnie na terenach ogródków działkowych między Parkiem Paderewskiego a Wisłą, ani też tego, że kolejną lokalizacją Pomnika Wolności, w formie kopca-kurhanu usypanego „z gruzów najbardziej męczeńskich miejsc Stolicy”26 przez ludność Warszawy, miał być Park Ujazdowski27.

Wypalone mury obwodowe zamku, szczelnie opasujące pustkę, od 1949 roku na próżno czekały na wypełnienie treścią. Ceglana i wysoka na trzy kondygnacje opaska powielała granicę, której już nie było. „Murowany płot” – jak nazywa naczelny architekt Warszawy z czasów stalinowskich, Józef Sigalin, ceglany mur okalający dawny Szpital Ujazdowski – już nie istniał. Od strony Alei Ujazdowskich, szlaku codziennych przejazdów kolumny rządowej, zasłonięty drzewami stawał się niewidoczny.

Zamek Ujazdowski widziany z lotu ptaka, 1944. Autor nieznany. Źródło: (c) Archiwum Deutsches Dokumentationszentrum für Kunstgeschichte - Bildarchiv Foto Marburg, Nr. fm931407.

Zdjęcie lotnicze z zaznaczonym obszarem Zamku Ujazdowskiego, 1935. Źródło: Urząd Miasta St. Warszawy, http://www.mapa.um.warszawa.pl/mapaApp1/mapa?service=mapa_historyczna



Gaj lipowy, jak metaforycznie Sigalin nazywa drzewa rosnące „w latach 1946–1971” w miejscu, gdzie dziś biegnie Trasa Łazienkowska28, jest już tylko fantazją naprawczą. Przywołuje arkadyjski krajobraz, uwzniośloną naturę, na resztkach materii29. Lipowe gaje wyrastają nagle po burzy tylko w Warszawie. „Nowa pamięć” nie mogła się wokół zamku ani ukonstytuować, ani w nim zamieszkać. Jak wspomina ten okres Józef Sigalin, jeszcze w 1950 roku planowano przeznaczenie terenu między ulicą Czerniakowską a Zamkiem Ujazdowskim na park ludowy. Elewacje miały zostać doprowadzone do stanu surowego; teren wokół widoczny i dostępny od strony placu Na Rozdrożu30.

W powojennej historii Polski, w 1953 roku, coś się zaczyna, coś kończy. We fragmencie Polskiej Kroniki Filmowej z kwietnia tego roku, wielka męska dłoń przesuwa model przyszłego Domu Wojska Polskiego po makiecie Warszawy.

Makietę filmowano na wystawie architektury BOS, towarzyszącej Krajowej Naradzie Architektów w 1953 roku. Ręka należała do architekta Romualda Gutta, którego projekt na Dom Wojska Polskiego przeszedł pozytywnie zawodową ewaluację i jako „obiekt nowy, a nie rekonstrukcja”31, miał zostać zrealizowany. W maju, w czasie nieobecności Jana Zachwatowicza, najbardziej zaangażowanego w koncepcję odbudowy, zamek rozebrano. Ostatnie spotkanie profesora z Józefem Cyrankiewiczem (ten drugi miał bezradnie rozłożyć ręce i wyszeptać, że „nic nie może”), należy dziś do gatunku faits divers i jako historyczna anegdota krąży w obiegu publicznym32.

Retoryczna figura „lipowego gaju”, to dla mnie punctum, które zatrzymuje uwagę, ale też bieg mojego tekstu, przyrastającego w miarę „ubywania” zamku. Gaj lipowy ewokuje swojskość i sielankowość, maskujące ostateczną destrukcję. Tam, gdzie do 1971 roku rosły lipy, nostalgicznie rozmarza się Sigalin, „była naprzód duża cerkiew, po jej rozebraniu tereny wystawowe, potem ślizgawka, jeszcze później słynna kawiarnia letnia «Łobzowianka». Obok – w stronę ulicy Agrykola – «ogródek Raua» (boisko zabawowe dla młodzieży)”33. Wybryk pamięci autor karci akapit dalej obrazem niebytu i martwoty: „Pl. Na Rozdrożu – gruzowisko domów, połamane i nadpalone drzewa Alei Ujazdowskich. Dzikie pola w stronę skarpy, chwasty. W ocalałych pawilonach dawnego Szpitala Ujazdowskiego instalują się architekci, urbaniści, inżynierowie, którzy w BOS niezwłocznie przystępują do swych zadań. Wypalone długie koszarowe bloki, wojskowe, odcinające całkowicie plac Na Rozdrożu od skarpy. Wypalone mury Zamku Ujazdowskiego. Nieopodal – pierwsze osiedle domków fińskich”34. Beztroski świat dwudziestolecia zastępuje dialektyczny obraz odbudowy35; wychylenie ku przyszłości odbywa się w tym, co „ocalało”. Park ludowy, planowany w 1950 roku, symuluje beztroskę pogardzanego świata i wypełnia pożądanym klasowo gwarem, z jego wernakularnym słownikiem.

Powrócę na koniec moich pospiesznych rozważań do „niepamięci”, jako regulatora powojennych praktyk pamięciowych związanych z Warszawą; praktyk przede wszystkim oficjalnych. Tak też chyba należy rozumieć rozpoznanie Marty Leśniakowskiej. Transfer „niepamięci” miałby się odbywać hierarchicznie: od dysponentów przestrzeni symbolicznej, do jej – świadomych manipulacji, czy też całkowicie tej wiedzy pozbawionych – użytkowników. Tymi ostatnimi byliby nowi mieszkańcy stolicy, nieustannie piszący swój „mniejszy tekst” Warszawy. Język „swojski”, spontaniczny, język domu czy regionu, wernakularny, do tej mozolnej pracy już nie wystarczał. Aby język wernakularny mógł „włączyć się w szerszy obieg, podporządkować wymogom płynącym z zewnątrz i wykroczyć poza własne terytorium bytowania”36, musi spleść się z innymi językami. Język oficjalny musi zostać przyswojony, a więc poddany wernakularnej obróbce, jako „nowomowa”. To dzięki niemu, językowi wehikularnemu, nowi użytkownicy największego polskiego miasta-rumowiska mogli zdobyć komunikacyjną sprawność w miejscu pracy i zrozumieć idiolekt władzy (na przykład w mediach). Przydałby się jeszcze język dający dostęp do jak dotąd zewnętrznej sfery symbolicznej (kultura), a więc referencjalny, i język mityczny (stabuizowana od końca lat czterdziestych narracja heroiczna Warszawy).

Czy w „mniejszym tekście” Warszawy jest miejsce dla Zamku? Wydaje mi się, że nie. Asymilacji zamku/Zamku przez nowych mieszkańców nie ułatwiały ani sprzeczne komunikaty decydentów, ani zniuansowane, świadome własnej retoryczności, wypowiedzi konserwatorów zabytków. Po wojnie kordon pokiereszowanej zieleni zniechęcał do eksploracji. Zarośnięte trawą resztki budowli na początku lat sześćdziesiątych zakonserwowano jako „trwałą ruinę”. Zatrzymaną w latach pięćdziesiątych machinę rekonstrukcji poruszyła budowa Trasy Łazienkowskiej. Starszy brat Zamku Królewskiego stoi dziś, jak przed wiekami, na tej samej skarpie, ale stoi jakoś inaczej. W zbarokizowanych wnętrzach, po rekonstrukcyjnej korekcie Piotra Biegańskiego, dawnego współpracownika Jana Zachwatowicza, panoszy się znów język referencjalny, język sztuki współczesnej.

Zamkowa „niepamięć” jest przepołowiona. Czy na gruncie warszawskiej pamięciologii powstał jakiś – można zapytać – „antyhegemoniczny dyskurs”37? Czy najogólniej mówiąc, Zamek nam się w ogóle zdyskursywizował? Raczej nie. „Trwała ruina”, ceglany murek, na którym do lat siedemdziesiątych można było ćwiczyć równowagę, przypieczętował ostatecznie historyczną przeszłość Zamku.

Barokizująca makieta spadła z nieba i stanęła w miejscu pustki, a nie „pustki-po”. Spreparowana na użytek „niedoinwestowanej warstwy wernakularnej” lokalnej pamięciologii, mogła powrócić do przerwanych w 1954 roku powojennych narracji i po raz kolejny zostać ideologicznie opracowana.

Wyparta wojskowo-powstańcza przeszłość zamku mości się bezszelestnie w jednej z komnat na parterze, ale nie wdziera. Nie ma w tej mrówczej pracy ani woli okupacji, ani zawłaszczenia. Do anachronicznej i eks-kluzywnej wysepki szpargałów, publiczność ZUJa nie zagląda. Samo Centrum Sztuki Współczesnej odgradza się dywizem od natręta, i ucieka z peryferii, taszcząc swój wernakularny język w stronę globalnej sztuki38.

Zamek U-jazdowski nie jest więc hybrydą. Muzeum Szpitala Ujazdowskiego to ledwie wydreptana, zbudowana z mitycznych okruchów, przypadkowa wypustka. Stabilność zrekonstruowanej struktury podmywa tylko pamięć natury. Skarpa jak klepsydra mieli piasek39. Gruz z ruin zamku nie-pamiętania raczej nie powstrzyma. [...]

Specjalne podziękowania kieruję dla Zuzanny Sękowskiej za pomoc w poszukiwaniach archiwalnych.

BIO

Ewa Toniak – historyczka sztuki, doktor nauk humanistycznych, adiunkt na Wydziale Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie; interesuje się relacjami sztuki, przestrzeni i autobiografizmu, a także pamięcią kulturową i współczesnymi narracjami o PRL-u. Autorka książek: Olbrzymki. Kobiety i socrealizm (2008, 2009), Śmierć bohatera (2015) i Prace rentowne. Polscy artyści między ekonomią a sztuką w okresie odwilży (2015). Redaktorka naukowa tomu pt. Kobiety i sztuka ok. 1960 r. (2010) oraz „Pamiętnika Sztuk Pięknych. T. 9, Sztuka polska 1944–1970” (Uniwersytet im. M. Kopernika, Toruń; ISnSŚ, Warszawa, 2015), publikacji Natalia LL. Secretum et Tremor (2015) oraz Kobiety i sztuka ok. 1960 (2010). Autorka i kuratorka wystaw m.in.: Alina Ślesińska (1926-1984) (2007), Trzy kobiety: Maria Pinińska-Bereś, Natalia Lach-Lachowicz, Ewa Partum (2011), Wolny strzelec (2013), w „Zachęcie” Narodowej Galerii Sztuki i Moore and Auschwitz w Tate Britain (2010), oraz Natalia LL. Secretum et Tremor w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie (2015). Stypendystka rządu francuskiego i Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Członkini Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki AICA. Mieszka w Warszawie.


*Zdjęcie na okładce: Wypalone muzy Zamku Ujazdowskiego tuż po wojnie. Autor nieznany

1 Krystyna Pawłowska, Idea swojskości miasta, Kraków 2001, s. 156.

2 Por. hasło Zamek w Słowniku Języka Polskiego PWN, t. III, s. 866–867.

3 Aleksandra Wójtowicz, Pałac Staszica jako heterotopia afektywna – refleksja humanistyczna w planowaniu przestrzennym, „Teksty Drugie”, 6/2014, s. 307. Kategoria palimpsestu opisuje – do przeznaczenia Zamku na cele wojskowe – historię ogrodu założonego tu jeszcze w XVII wieku, któremu ostateczny kształt nadał Stanisław August Poniatowski. Jak pisze Mateusz Salwa: „Ogród to nie tylko kumulacja rezultatów kolejnych zmian, ile raczej ustawiczny proces przemian, które oddziałują także wstecz, przygotowując jednocześnie grunt dla zmian późniejszych”, por.: tegoż, Estetyka ogrodu. Między sztuką a ekologią, Łódź 2016, s. 125. Zniszczony drzewostan parku Szpitala Ujazdowskiego uzupełniano już w 1946 roku, a więc podjęto wobec drzew taką samą praktykę konserwującą, jak wobec architektury.

4 Lazaret w Zamku Ujazdowskim planowany był jako generalny, z najlepiej wyszkolonym personelem. Wojna 1792 roku, Powstanie Kościuszkowskie i wreszcie rozbiory ten plan udaremniły.

5 Dobudowano stajnię, wozownię, ukończono oficyny, którym nadano kształt czworobocznych pawilonów z wewnętrznymi dziedzińcami.

6 W 1852 roku J.K. Volck dokonał ostatecznych zmian w bryle zamku, pozbawiając go wszystkich detali architektonicznych i nadając surowy, zgodny z funkcją, charakter.

7 Więcej na temat historii Szpitala Ujazdowskiego: http://www.zamekujazdowski.art.pl/, dostęp 10 IX 2017; por.: Jazdów, pod red. Edwarda Rużyłły, Warszawa 2008; Ujazdów: 730-lecie Jazdowa i 200-lecie najstarszego szpitala wojskowego Warszawy: materiały z sesji naukowej, czerwiec 1992, Warszawa 1994.

8 Marta Leśniakowska, Warszawa XX wieku: strategie niepamięci, [w:] Rocznik Warszawski, R. 32 2004, s. 147–154. Ważną inspiracją dla moich rozważań nad „niepamięcią” i powojennymi losami Zamku Ujazdowskiego jest tekst Romy Sendyki, Niepamięć albo o sytuowaniu wiedzy o formach pamiętania, „Teksty Drugie”, 6/2016, s. 250–266.

9 W 2014 roku „niepamięć”, jako kategoria opisu, pojawia się w tytule monografii Marii Poprzęckiej o Królewskich Łazienkach. Por.: tejże, Łazienki – pamięć i niepamięć, Warszawa 2014.

10 Maria Hirszowicz, Elżbieta Neyman, Społeczne ramy niepamięci, „Kultura i Społeczeństwo”, 2001, nr 3/4, s. 24.

11 Piotr Kwiatkowski, Społeczne tworzenie zbiorowej niepamięci, [w:] Etniczność, pamięć, asymilacja. Wokół problemów zachowania mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce, red. Lech Nijakowski, Warszawa 2009, s. 91.

12 Tamże.

13 Marta Leśniakowska, Inne czytanie miasta. Brak i addenda jako krytyczne historie sztuki, [w:] Kultura artystyczna Warszawy XVII-XXI w., red. Andrzej Pieńkos, Zbigniew Michalczyk, Michał Wardzyński, Warszawa 2011, s. 318.

14 Tamże, s. 315.

15 Tamże, s. 318.

16 Tamże, s. 315.

17 W nomenklaturze tużpowojennej, symboliczna walka o desygnaty przeszłości, dotknęła jak mi się wydaje, również nazwy: „Zamek Książąt Mazowieckich” versus „ Zamek Ujazdowski”, nieuchronnie przywołujący przedwojenną i okupacyjną historię wojskowego szpitala. Szpital w okresie dwudziestolecia nosił imię marszałka Józefa Piłsudskiego.

18 Por. Piotr Majewski, Ideologia i konserwacja. Architektura zabytkowa w Polsce w czasach socrealizmu, Warszawa 2009, s. 218.

19 Tamże.

20 Tamże.

21 Wszystkie materiały do monografii spaliły się w czasie wojny.

22 Witold Kieszkowski, Zamek Ujazdowski, „Stolica”, 16/17, 1949, s. 7.

23 Piotr Majewski, dz. cyt., s. 216.

24 Tamże, s. 217.

25 Por. (red.), Gruzy męczeńskiej Warszawy w kurhanie pomnika Wolności, „Życie Warszawy: pismo codzienne”, R. 3, 1946 nr 143 (25 V), s. 5.

26 Tamże. „Kurhan” przywołuje topikę cmentarza, wypartą z heroicznego dyskursu odbudowy Warszawy. Park Ujazdowski i teren dawnego Szpitala Wojskowego, jako cmentarz, na którym po wojnie prowadzono ekshumacje, poddaje się pracy „niepamięci”. Wprost pisał o tym Stanisław Jankowski w 1956 roku: „Projekt budowy wysunięty przed 10 chyba laty, został później przemilczany, odsunięty jakby sprawa nieważna. To było złe, krzywdzące milczenie. Kładło ziarno goryczy w nasze najdroższe wspomnienia. Odbierało nam prawo do wspólnego wielkiego przeżycia”, za: tegoż, Warszawski pomnik, „Obywatel Warszawy”, 10, 1956, s. 10.

27 Już w lipcu 1945 roku robotnicy na manifestacji w Elektrowni Warszawskiej pod hasłem „Nie zaginie pamięć o powstańcach Warszawy”, skierowali do partii politycznych apel o zorganizowanie konkursu na stosowny monument. O historii kolejnych konkursów i zmianach lokalizacji przyszłego pomnika zob.: Irena Grzesiuk-Olszewska, Polska rzeźba pomnikowa w latach 19451995, Warszawa 1995, s. 24–32.

28 Zwarte skupiska drzew są widoczne na zdjęciach lotniczych z 1944 roku.

29 Por. Józef Sigalin, dz. cyt, T. III, s. 364. O symbolicznym znaczeniu lipy w polskim krajobrazie i kulturze wspominać nie wypada. Posłużę się tylko cytatem z Faraona Bolesława Prusa: „Na płodnej ziemi Gosen z każdego pagórka tryskał ciemny gaj akacji, sykomorów i tamaryndusów, z daleka przypominających nasze lipy, wśród których kryły się pałacyki z rzędami przysadzistych kolumn albo żółte lepianki chłopów”, za: Bolesław Prus, Faraon, Warszawa 2002, s. 8. Na terenie poszpitalnym, a więc okalającym Zamek od strony placu Na Rozdrożu, planowano posadzić, jak możemy przeczytać w kwietniowym numerze „Dziennika Ludowego”, zupełnie inne gatunki drzew: „Na Górnym Ujazdowie, gdzie domki fińskie, jak i mieszczące się w pawilonach dawnego Szpitala Ujazdowskiego Wydziały BOS stoją wśród drzew i krzewów, uzupełni się tylko istniejący i częściowo zdewastowany drzewostan, dosadzając niektóre gatunki, np. jarzębinę, jodły kalifornijskie, buldeneże, spiree, wajgelie, leszczyny, a pejzaż zostanie podkreślony zielonymi liniami porzeczkowych i berberysowych żywopłotów.”, Domki fińskie na tle zieleni. Wiosenne sadzenie drzew, „Gazeta Ludowa: pismo codzienne dla wszystkich”, R. 2, 1946 nr 101 (11 IV), s. 6; por.: (J), Warszawa znów się zazieleni. Rozpoczęto prace zadrzewienia stolicy, „Życie Warszawy: pismo codzienne”, R. 3, 1946 nr 106 (16 IV), s. 5.

30 Z notatki sporządzonej 3 kwietnia 1950 roku na zebraniu Prezydium Rady Naczelnej Odbudowy Warszawy podjęto uchwałę dotyczącą Zamku Ujazdowskiego, z zastrzeżeniem: „Decyzja ostateczna odnośnie przeznaczenia Zamku Ujazdowskiego zostanie podjęta osobno”, za: Józef Sigalin, Warszawa 1944-1980. Z archiwum architekta, t. 2, Warszawa 1986, s. 404–405.

31 Por. Piotr Majewski, dz. cyt. s. 216.

32 Por. Jerzy .S. Majewski, Wojna z wojskiem o Zamek Ujazdowski. Zburzyli go 60 lat temu, http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34889,16267889,Wojna_z_wojskiem_o_Zamek_Ujazdowski__Zburzyli_go_60.html; dostęp 11 IX 2017.

33 Józef Sigalin, dz. cyt., T. 3, s. 466–467.

34 Tamże, s. 467.

35 Por. Krzysztof Pijarski, „Lśniąca ruina” – fotografia, socrealizm, mit odbudowy, [w:] Kultura artystyczna Warszawy XVII–XXI w., dz. cyt., s. 395.

36 Roma Sendyka, dz. cyt. s. 250–251.

37 Tamże, s. 264.

38 Nowe logo/nazwa CSW to U-jazdowski.

39 Warszawę zbudowano na „kurzawkach”, piaszczystych wydmach. W 2000 roku firma „Geotest”, badała warunki wodno-gruntowe panujące na skarpie warszawskiej, na której wznosi się Zamek. Na stronie firmy możemy przeczytać, że „nasypy zbudowane są z piasków drobnych przemieszanych z gruzem ceglanym. U podnóża skarpy na głębokości 4.0 metry ppt nawiercono stary fundament lub mur ceglany grubości dwa metry! Mur spoczywa na trzeciorzędowych glinach pylastych”. Z obawy przed osunięciem się terenu, skarpę wzmocniono. Por.: http://www.geotekst.pl/artykuly/historia/zamek-ujazdowski, dostęp 17 IX 2017.

Pozostało 80% tekstu